Studia Filmowe KADR i TOR udostępniły na ogólnoświatowym portalu YouTube kilkadziesiąt polskich filmów (m. in. "Popiół i Diament" Andrzeja Wajdy, "Rejs" Marka Piwowskiego, czy "Seksmisję" Juliusza Machulskiego). W ocenie Studiów jest to przełomowy krok dla polskiej kinematografii. W ocenie twórców działanie na ich szkodę. Twórcy podnoszą, że nikt z nimi na temat takiego kroku nie rozmawiał.
Co mówi KADR i TOR?
Studia twierdzą, że porządkują w ten sposób sytuację w Internecie. Ich zdaniem zawarta umowa pozwala skorzystać z narzędzi internetowych dostępnych na platformie YouTube, zwanych Content ID i w ten sposób zablokować wszystkie pirackie wersje filmów. Jednocześnie eksploatacja filmów na YouTube ma przynosić przychody nie tylko im, ale także autorom. Studia mają dostawać pieniądze z reklam zamieszczanych przy filmach eksploatowanych na YouTube. Twórcy zaś mieliby dostawać tantiemy za pośrednictwem właściwej organizacji zbiorowego zarządzania. Pieniądze uzyskane w ten sposób przez Studia Filmowe miałyby zasilić proces rekonstrukcji cyfrowej starych filmów i produkcję nowych.
Jednocześnie w korespondencji z SFP Studia postawiły zarzut, że to SFP-ZAPA zaniechał podpisywania umów z internetowymi platformami. W ich ocenie powinien był to zrobić, bo przecież taką umowę z YouTube podpisał ZAiKS.
Jak jest naprawdę?
Podpisana przez Studia umowa wywołuje negatywne konsekwencje natury ekonomicznej oraz wiele wątpliwości natury prawnej.
Umowa ta niewątpliwie spowoduje gwałtowny odpływ polskich filmów z repertuaru nadawców, którzy już zapowiedzieli ograniczenie ich nadawania. Nie dziwi ten fakt, gdyż trudno wyobrazić sobie zainteresowanie widza repertuarem, który na co dzień jest dostępny za darmo w Internecie o każdej porze i bez ograniczeń, z możliwością zapisania filmu na własnych nośnikach. Tymczasem to właśnie od nadawców płyną na rzecz twórców tantiemy za nadawanie polskich filmów. Dodatkowym skutkiem będzie zanik sprzedaży filmów na DVD (w tym w postaci tzw. insertów dodawanych do prasy).
Z prawnego punktu widzenia zawarta umowa rodzi dwa zasadnicze problemy. Po pierwsze, została podpisana bez zgody współtwórców filmów. Nie ulega natomiast wątpliwości, że udostępnianie w Internecie, niezależnie od tego, że jest nowym, nieznanym na dzień realizacji tych filmów polem eksploatacji, to także leży poza normalną eksploatacją filmową. Jak wypowiadał się Sąd Najwyższy, producent, także nabywający do utworu filmowego prawa ex lege, nie nabywał tych praw poza normalną eksploatacją dzieła filmowego. Wobec tego twórcy są zdania, że ich prawa zostały naruszone skoro Studia przekroczyły zakres przysługujących im uprawnień.
Po drugie, teza o możliwości zawarcia umowy z ZAPA przez serwis YouTube, który czerpie zyski z reklam towarzyszących filmom jest całkowicie błędna. Tak samo jak twierdzenie, że to wina i zaniedbanie ZAPA, iż takich umów w przeciwieństwie do ZAiKS-u nie zawiera.
Niestety Studia nie dostrzegają istotnej różnicy w sytuacji prawnej ZAiKS-u i SFP-ZAPA. Podstawą podpisanych przez ZAiKS umów jest repertuar muzyczny, wykorzystywany w bardzo szerokim zakresie na YouTube, gdzie udostępniane są polskie i światowe fonogramy. Zgodnie z art. 21 ust. 21 ustawy o prawie autorskim (dalej PrAut) korzystający z drobnych utworów muzycznych i słowno muzycznych w taki sposób, że udostępniają je w miejscu i czasie wybranym przez odbiorcę, są zobowiązani do zawarcia umowy z organizacją zbiorowego zarządu. ZAiKS zatem nie mógł mieć i nie miał poważniejszego problemu z zawarciem takiej umowy.
Inaczej sytuacja wygląda w odniesieniu do filmów. SFP-ZAPA mógłby zawrzeć umowę o eksploatację filmów w Internecie albo w imieniu podmiotów mających prawo do decydowania o eksploatacji w postaci VoD (w zakresie, w jakim podmioty te powierzyły te prawa SFP-ZAPA) albo tylko ustalając wynagrodzenie dla twórców, gdyby VoD było wprost wymienione w art. 70 ust.21 pkt.3 ustawy. To ten artykuł przewidujący obowiązkowe pośrednictwo organizacji zbiorowego zarządzania, jaką jest SFP-ZAPA, i mówiący o wynagrodzeniach dla współtwórców z tytułu np. nadawania filmów w telewizji czy wyświetlania w kinach jest podstawą dla inkasowania przez SFP-ZAPA tantiem. Ale tylko - co należy raz jeszcze podkreślić - z pól eksploatacji w nim wymienionych. Niestety obecnie nie jest tam wskazane wykorzystanie VoD (w art. 50 PrAut zdefiniowane jako publiczne udostępnianie utworu w taki sposób, aby każdy mógł mieć do niego dostęp w miejscu i w czasie przez siebie wybranym). Studia KADR i TOR błędnie wskazują, że skoro w art. 70 ust.21 pkt.3 jest mowa o nadawaniu poprzez inne środki publicznego udostępniania utworów to chodzi tu o VoD. Wskazany artykuł należy odczytywać w całości a nie wybiórczo. Przepis ten mówi wyłącznie o nadawaniu, traktując ten sposób eksploatacji w dwojaki sposób: jako nadawanie utworu w telewizji i nadawanie utworu przez inne środki publicznego udostępniania utworów. Pomimo, że uważamy, że przepis art. 70 powinien obejmować wszystkie sposoby publicznego komunikowania utworu, zgodnie z dyrektywą o harmonizacji prawa autorskiego w społeczeństwie informacyjnym, a także w zgodzie z Traktatami WIPO, to stanowisko polskiego Sądu Najwyższego w tej kwestii jest inne. W kilku wyrokach oraz w uchwale siedmiu sędziów SN z dnia 25 listopada 2008 r. (III CZP 57/08) Sąd Najwyższy wyraźnie wskazał, że w art. 70 ust. 21 pkt. 3 chodzi wyłącznie o różne technicznie sposoby nadawania utworu, a więc eksploatację nie mającą nic wspólnego z eksploatacją na żądanie. Z taką zaś mamy do czynienia w przypadku modelu przyjętego w umowie pomiędzy Studiami i YouTube.
Nie ulega zatem wątpliwości, że zarzut zaniechania po stronie ZAPA został postawiony całkowicie bezpodstawnie, a twórcy filmów nie dostaną żadnych tantiem z tego tytułu. Chyba, że wypłacą je ze swojej części Studia. Należy w to jednak wątpić, bo wpływy z zawartej z YouTube umowy będą raczej pozorne, a w każdym razie nieporównywalne do wpływów z nadań.
Nie może stanowić racjonalnego argumentu przemawiającego za podpisaniem kontraktu nieskuteczność dotychczasowej walki z piractwem. W wyszukiwarce Google (której właścicielem jest globalny koncern Google będący też właścicielem serwisu YouTube) nadal znajdują się tysiące linków odsyłających do nielegalnie umieszczonych w Internecie filmów. Usunięcie ich wyłącznie z portalu YouTube nie zmienia istotnie sytuacji. SFP-ZAPA podejmuje walkę z projektami Ministerstwa Administracji i Cyfryzacji, zmierzającymi do wyłączenia jakiejkolwiek odpowiedzialności Service provider'ów za linki i wyniki wyszukiwania. Taką walkę podjęło też Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego. SFP-ZAPA zainicjował także precedensowy proces przeciwko Chomikuj, który jest w toku.
Wszystko to każe sądzić, że decyzja o zawarciu umów z serwisem YouTube na eksploatację polskich filmów w Internecie została podjęta przez Studia w całkowicie błędnym przekonaniu, że twórcy tych filmów uzyskają jakiekolwiek korzyści w związku z udostępnianiem ich filmów on-line. Ponadto rzekoma walka z piractwem nie może być usprawiedliwieniem dla podpisania tak niekorzystnej dla interesów twórców umowy z YouTube. SFP ponownie apeluje do Studiów o wycofanie się z porozumień zawartych z YouTube, gdyż w obecnym kształcie przyniosą katastrofalne skutki dla polskich twórców filmowych.