Ryszard Kirejczyk – Laureatem Nagrody Specjalnej Stowarzyszenia Filmowców Polskich 2018
ZAPA   21.12.2018

Dyrektorem ZAPA był 22 lata. Pod kierownictwem Ryszarda Kirejczyka ta organizacja zbiorowego zarządzania prawami autorskimi walnie przyczyniła się do poprawy sytuacji materialnej polskich filmowców i zyskała międzynarodowe uznanie.

Zobacz również

Ryszard Kirejczyk urodził się 12 stycznia 1944 roku w Jeziorach koło Grodna. Być może już od dzieciństwa film był jego przeznaczeniem, gdyż w warszawskim domu, w którym je spędził (przy ulicy Belgijskiej) mieszkali wybitni ludzie kina: prof. Jerzy Toeplitz, Władysław Forbert, Ludwik Perski i Karol Szczeciński, zaś w garażu stało auto Aleksandra Forda.

 

W 1967 Ryszard Kirejczyk ukończył studia na Wydziale Prawa UW. Wtedy absolwentów wyższych uczelni obowiązywały jeszcze nakazy pracy, więc Kirejczyk, chcąc uniknąć zatrudnienia tam, gdzie nie było mu po drodze, zaczął studiować drugi fakultet: handel zagraniczny w Szkole Głównej Planowania i Statystyki (obecnie: Szkoła Główna Handlowa). Pod koniec tych studiów otrzymał propozycję objęcia stanowiska zwanego współpracą produkcyjną – przy realizacji II części „W pustyni i w puszczy” Władysława Ślesickiego (1973). Film był realizowany także za granicą, na planie potrzebowano tłumacza, a Kirejczyk władał językiem angielskim. Tak zaczęła się moja przygoda z kinem – wspomina.

 

Był II kierownikiem produkcji m.in. głośnego „Zapisu zbrodni” Andrzeja Trzosa-Rastawieckiego (1974). Kierownikiem produkcji został już w kilka lat po debiucie u Ślesickiego. W tej roli sprostał wyzwaniom, jakie stawiała przed nim realizacja „Akcji pod Arsenałem” Jana Łomnickiego (1977) – wojennego filmu akcji, „Biletu powrotnego” Ewy i Czesława Petelskich (1978), który częściowo powstawał w USA, czy „Gwiazd porannych” Henryka Bielskiego (1979) – kręconych w pamiętnej zimie stulecia. Trudne lata 1980-1989 spędził, pracując w polskim oddziale amerykańskiej firmy Copernicus Society of America, zajmującym się produkcją filmów oświatowych dla Ministerstwa Spraw Zagranicznych, które promowały kulturę polską. Po 1989 przestawił się na działalność gospodarczą – handlową. Dla Stowarzyszenia Filmowców Polskich nastał czas próby. Nie było już potrzebne do walki z władzą o swobody twórcze, bo przestała istnieć cenzura. Nie wszyscy twórcy rozumieli, że wolność wypowiedzi to za mało do utrzymania się na komercyjnym rynku filmowym. Do kinematografii i zawodu prawniczego wróciłem w połowie lat 90. za sprawą jednego z nich: Jacka Bromskiego, który zaangażował się w prace nad wdrożeniem ustawy o prawie autorskim, uchwalonej w 1994. Działania te na nowo zaktywizowały SFP, bo twórcy zobaczyli, że ono wciąż o nich walczy, tyle że tym razem o tantiemy – mówi Kirejczyk. Jestem na emeryturze. Służbowo nic już nie wiąże mnie z SFP, więc nie będę posądzony o wystawianie laurki prezesowi Bromskiemu, jeśli powiem, że uchwalenie ustawy o prawie autorskim i jej korzystna nowelizacja w 2000 jest w dużej mierze jego zasługą. Podobnie jak ustawa o kinematografii z 2005. To prezes wpadł na pomysł, by jej projekt zmienić z rządowego na poselski, czym powstrzymał destrukcyjne działanie ministerstwa finansów. Oczywiście wiele innych osób też pomagało – dodaje.

 

W celu dalszego polepszenia interesów twórców, w 1995 utworzono w ramach SFP organizację zbiorowego zarządzania prawami autorskimi – Związek Autorów i Producentów Audiowizualnych (ZAPA). Ryszard Kirejczyk stanął na jego czele i kierował nim 22 lata. Zaczynaliśmy od zera, ucząc się od kolegów z zagranicy, zwłaszcza francuskich, a dziś ZAPA uchodzi za największą i najsprawniej działającą tego typu organizację na rynku audiowizualnym w Europie Środkowo-Wschodniej, co jest zauważane i doceniane w świecie. Osiągnęła znaczący przychód rzędu 150 mln zł. Tylko w latach 1999-2002 wypłacone tantiemy zwiększyły się pięciokrotnie. ZAPA zrzesza wszystkich polskich reżyserów, operatorów obrazu, operatorów dźwięku, scenografów, dekoratorów wnętrz, kostiumografów, montażystów i większość scenarzystów. Obecnie reprezentuje blisko 4,5 tys. twórców i ich spadkobierców oraz ponad 550 krajowych producentów – wylicza z dumą Ryszard Kirejczyk.

Scroll